wtorek, 31 stycznia 2012

Franciszek Brodniewicz



      Franciszek Brodniewicz urodził się 29 listopada 1892 roku w Kwilczu,  zmarł 17 sierpnia 1944 roku w Warszawie - przedwojenny aktor filmowy i teatralny.
Był czołowym amantem polskiego kina międzywojennego. Sławę przyniosły mu role zagrane w: Trędowatej, Doktorze Murku oraz Wierna rzeka.

   Od dziecka zafascynowany był teatrem, jeszcze przed maturą w 1912 roku zadebiutował epizodycznie na scenie poznańskiego Teatru Polskiego, by następnie szlifować swój talent w teatrach między innymi Bydgoszczy, Lwowa, Łodzi i wreszcie stolicy (Kameralny, Mały, Polski). Gdy w 1932 roku Maria Pawlikowska-Jasnorzewska napisała sztukę Egipska pszenica, która stała się przebojem sezonu, Maria Gorczyńska i Franciszek Brodniewicz za zgodą autorki objechali ze sztuką niemal cały kraj. Jego kreacja spowodowała, że reżyser filmowy Michał Waszyński  obsadził go w roli szalbierza Winklera w kryminale Prokurator Alicja Horn będącym adaptacją filmową powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza. Partnerką Brodniewicza została królowa polskiego ekranu Jadwiga Smosarska. Oto jej wypowiedź w jednym z wywiadów: 
  Brodniewicz ma to wszystko, czego przeważnie naszym amantom brak: męskość, wzrost i postawa. Do tego głos ciepły i dźwięczny.
Przepowiednia Smosarskiej sprawdziła się. Udany start filmowy 41-letniego aktora zaowocował w okresie zaledwie sześciu lat 18 obrazami, w których kreował przeważnie główne role. Wczesną wiosną 1939 roku rozpoczął zdjęcia do filmu Dziewczyna szuka miłości. Między innymi realizowano je w Grand Hotelu w Sopocie. Gdy wieczorem zjawiał się w sali dancingowej w świetnie skrojonym fraku - postawny, dystyngowany, urokliwy - z miejsca stawał się ośrodkiem zainteresowania wszystkich obecnych. Film ten nie zdążył wejść na ekrany. Spłonął w czasie bombardowania Warszawy.
Wybuch wojny i okupacja przerwały pasmo sukcesów Franciszka Brodniewicza. Głęboko przeżył utratę niepodległości Polski, zaczął się uskarżać na bóle serca, posiwiały mu skronie, stał się odludkiem. Zastosował się do uchwały Związku Artystów Scen Polskich o bojkotowaniu propozycji występowania w teatrach i filmach subwencjonowanych przez Niemców. Odmówił okupantom udziału w filmie Heimkehr, który ukazywał negatywny obraz Polaka. Zarabiał na życie jako kierownik sali w Kawiarni Filmowców na warszawskim Śródmieściu, gdzie występował w kabareciku literackim na antresoli. W swoim mieszkaniu ukrywał znajomą Żydówkę, panią Rachelę Adler (przeżyła wojnę).  Pomógł również w ucieczce swojemu sąsiadowi ściganemu przez gestapo. Umożliwił mu ucieczkę przez własny balkon.
Niestety choroba wieńcowa rozwijała się, czuł się coraz gorzej.
Wybuch Powstania Warszawskiego był dla niego wstrząsem. Jako członek ruchu oporu, zgodnie z rozkazem kierownictwa, odnajdywał zrzuty spadochronowe w rejonie zamieszkania. W czasie wykonywania tej pracy, podczas nalotu bombowców zmarł na rozległy zawał serca przed kamienicą przy ulicy Złotej 73, gdzie mieszkał.  Detonacja była tak silna, że wyrwała okna z futrynami w komfortowej kawalerce Brodniewicza. Jego zwłoki pochowano prowizorycznie na podwórku.  Zostały ekshumowane i przeniesione na Cmentarz Bródnowski dzięki staraniom pani Raszkowskiej z ulicy Wileńskiej, żony krawca, który szył dla aktora fraki. Fragment pogrzebu utrwaliła Polska Kronika Filmowa w 1945 roku.
Franciszek Brodniewicz był człowiekiem skromnym, skoncentrowanym w sobie, życzliwym dla ludzi, kochającym swój zawód. Zdaniem jedynej córki Jadwigi, mieszkającej od wielu lat w Hollywood w Kalifornii, jej ukochany ojciec żył prawdziwie tylko na scenie i na ekranie. Takim go zapamiętali wdzięczni widzowie...

fragmenty- "Wspomnienie. Franciszek Brodniewicz"
Władysław Wołodkowicz


 

poniedziałek, 30 stycznia 2012

kobiety nad przepaścią 1938



    
Film ten pokazuje jak ostrożne muszą być dziewczęta, wyjeżdżające do obcych krajów. Mogą doświadczyć tam okropnego losu bez możliwości wołania o pomoc.


Zrozpaczona, chora i słaba już kobieta, oddaje list a zarazem swój los w ręce marynarza, którego prosi o dostarczenie go do Polski. Ten ktoś niestety gubi list. Jednak inne uczynne ręce podnoszą białą kopertę z ziemi i wrzucają  do skrzynki pocztowej.
W liście do siostry jest dramatyczna prośba o pomoc. Franka wskazuje też winnych swojego nieszczęścia. Dziwnym zbiegiem okoliczności list trafia do rąk jej oprawcy Mullera. A ten niszczy dokument i zleca napisanie nowego, zupełnie przeciwnego do oryginału. I taki optymistyczny list z pozdrowieniami i zaproszeniem do Ameryki, Muller oddaje adresatce- Marysi Żurkównie. Tak to w życiu bywa-jedne ręce nam pomagają, drugie szkodzą...


Marysia i Walek
" mam 6 koni, 10 krów i męża, chodzę do kościoła w kapeluszu..". To jedno, co prawda fałszywe, zdanie trzymało Marysię na duchu i głównie ono zadecydowało o jej wyjeździe do Brazylii. Nieciekawa sytuacja w domu też pomogła jej w podjęciu decyzji. Śliczna Marysia jest sierotą i mieszka kątem u obcych ludzi. Gospodyni pastwi się nad nią i zmusza do ciężkiej pracy. Marysia trzyma list jak relikwię czyta i czyta, chodzi jak uroczona i po kolejnym wybuchu złośliwej kobiety, gdy dziewczyna zostaje upokorzona i pobita, Marysia jest już pewna swej decyzji. Z płaczem wyznaje Walkowi, swojemu narzeczonemu, że jedzie do Hameryki.
Szkoła tańca. To droga, przez którą przechodzą dziewczęta pragnące sławy. Szkoła tańca. To tylko przykrywka do podłości i kłamstwa. Lola, kierowniczka szkoły, wie o wszystkim. Dzieje się to za jej zgodą, ale ona, jako jedyna kobieta z trzyosobowej szajki, dostrzega zło w tym co robią.
Sprawy zaczynają się im wymykać spod kontroli, gdy  do akcji wkracza policja i blond agentka..

*
 Kazimierz Junosza-Stępowski gra tutaj bardzo negatywną postać, a nawet dwie postacie. Wolaka, brodatego zegarmistrza i eleganckiego bogacza Marcaka. Należy więc w dwóch osobach do grupy werbującej naiwne dziewczęta, i podwójnie za to inkasuje. O czym nie wiedzą nawet jego "współpracownicy". 

Nora Ney-jako Lola

W Lolę wcieliła się piękna Nora Ney. Mimo, że gra osobę zamieszaną w przemyt żywym towarem, nie potrafiłam myśleć i niej tak do końca źle. Weszła w to bagno przez źle ulokowane uczucia. Zwodzona jest przez Kluga, w filmie fałszywego dyrektora music-hallu. Miłość nie wybiera i nieraz przez nią traci się kontrolę nad samym sobą, nad życiem, a nawet samo życie.
*

  Marysia to biedna, wiejska, zahukana dziewczyna. I pewnie dlatego  skusiła się nas list i opis o dużym inwentarzu i kapeluszu na niedzielę. W dzisiejszych czasach wyjeżdżamy za zupełnie czymś innym za granicę. Nawet ze wsi. I pewnie bardziej dosadnie byłby pokazany los nieszczęśliwych kobiet. Tutaj właściwie z wyłapywanych słów i opisu filmu trzeba się było domyślić jaki los je czekał. 

I jeszcze muszę stwierdzić, że mimo iż minęło prawie 100 lat, to problem nieostrożnych, naiwnych kobiet wciąż istnieje i wciąż wpadają w pułapki o obietnicach lepszego życia...


Pierwowzorem tego filmu jest film niemy Szlakiem Hańby z 1929 roku, który powstał na podstawie pomysłu Antoniego Marczyńskiego. Po jego premierze  wydał też powieść pod tytułem W szponach handlarzy kobiet


*
Wybrane cytaty z filmu:


Mój Boże, żeby chociaż jeden dzień być taką sławną, potem to nawet warto umrzeć z radości...


Te dziewczyny są traktowane gorzej niż bydlęta. Staramy się wmówić ludziom, że to dobrowolna emigracja dziewcząt upadłych, ale my przecież wiemy najlepiej, że wśród nich są takie, które niczego nawet się nie domyślają. Nie domyślają się, że są skazane na okropną śmierć...

niedziela, 29 stycznia 2012

Nora Ney


Polskie filmy lat dwudziestych i trzydziestych ubiegłego wieku, były produkcjami typu hollywoodzkiego. Najczęściej przyciągał publiczność wątek sensacyjno-kryminalny i piękne, tajemnicze kobiety oraz ich przystojni partnerzy.

    Nasza rodzima femme fatale w latach międzywojennych zdobyła ogromną sławę i popularność. W rolach pięknej, niebezpiecznej kochanki zabłysła jak prawdziwa gwiazda. Dzięki egzotycznej urodzie uosabiała modny w Polsce przed wojną "erotyzm orientalny". Pokochała ją publiczność bardzo.  
 Kiedy  urodziła córkę Joannę - kilka lat przed wojną -  przerwała karierę, by zająć się nią. Powróciła do filmu po półtorarocznej przerwie. W gazetach można było przeczytać:
Oto dziś wraca na ekran- szczęśliwa matka, ślicznej córeczki.
   W 1939 roku odbyła się premiera Doktora Murka.  Film z muzyką Władysława Szpilmana, odniósł wielki sukces. O jej aktorstwie  tak pisano w kwietniu 1939 roku, na kilka miesięcy przed wybuchem wojny, przed końcem jej świata, świata filmu, do którego już nigdy nie miała powrócić: 
... jej kreacje aktorskie to wysoka pozycja w dorobku aktorskim w ogóle, to świadectwo żywotności jej talentu, który świeżo i tak pięknie znowu zabłysnął. Przed nią jeszcze długa kariera sceniczna...
Początki jej kariery  były romantyczne i przypominają scenariusz przedwojennego filmu. Pochodziła z małego miasteczka niedaleko Białegostoku, gdzie w dużej rodzinie dość zamożnego właściciela składu drewna, wśród pięciorga utalentowanych artystycznie dzieci, ona jako jedyna zdradzała talenty aktorskie. Już od szkolnych lat marzyła o aktorstwie. 
  Brała udział we wszystkich imprezach, tańczyła, śpiewała i marzyła o zostaniu gwiazdą filmową. Była też w niej złość, bunt i żal. Jej matka umarła, kiedy  była mała, a ojciec miał drugą żonę i planował jej przyszłość. Tymczasem ona była niezależną naturą. Buntowała się.
Bunt jest często motorem działania artystów. I tak się stało w jej przypadku.
Rodzina ostro sprzeciwiała się  aktorskim planom. Do tego stopnia, że na wszelki wypadek trzymano ją i jej ubrania w domu "pod kluczem". Kiedy chciano wydać ją za mąż za zamożnego, starszego człowieka, którego nie kochała, uciekła przez okno z domu. Nic ze sobą nie zabrała, wszystkie jej rzeczy były przecież zamknięte. Pociągiem dotarła do Warszawy, gdzie kilka miesięcy później dostała się do znanej szkoły aktorskiej Biegańskiego. Już po sześciu miesiącach zagrała w filmie. Miała wtedy niespełna 18 lat.
Oto jej wypowiedź o początkach kariery:
... jedynym moim marzeniem od lat najmłodszych było zostanie artystką. Jeżeli dopięłam celu, zawdzięczam to wyłącznie mojej silnej woli i wytrwałości. Nie bacząc na energiczne protesty rodziny, mimo kpin koleżanek i drwin najbliższych, udałam się do filmu droga najkrótszą - bo przez okno...
Rodzice  nie mogli jej tego wybaczyć. Dopiero kilka lat później, kiedy jako sławna gwiazda przyjechała do Białegostoku i kiedy burmistrz miasta przyjmował ją jako specjalnego gościa, ojciec zaakceptował jej wybór i decyzje.
Była typem wampa: piękna, fotogeniczna, wytworna, często zmieniała wspaniale kreacje i na ekranie wyglądała wspaniale, co było też niewątpliwie dużą zasługą jej pierwszego męża, znanego wówczas operatora Seweryna Steinwurzela- autora zdjęć prawie wszystkich filmów, w których grała. 
Po świetnym starcie posypały się role. Nie wszystkie wybitne, ale umacniające jej pozycje w polskim kinie. Uważano  ją nawet za polską Gretę Garbo! Dla młodego pokolenia, które interesuje się filmem - jest i zostanie legendą...

W wielu wywiadach  podkreślała, ze najbliższa jej była rola Tatiany w Urodzie życia 1930, według Stefana Żeromskiego. 
Do tej postaci czułam najwięcej sentymentu. Odpowiadała mi też psychologicznie...
 Była to także rola-wyzwanie, ponieważ zewnętrznie nie odpowiadała powszechnemu wyobrażeniu Tatiany. Powieści Żeromskiego, a zwłaszcza Urodę życia, znano i czytano wówczas powszechnie.
Po premierze Córki generała Pankratowa 1934 pisano, że  jest chyba naszą jedyną prawdziwą gwiazdą filmową. Podziwiano jej fotogeniczność, ekspresje dramatyczną, umiejętność noszenia kostiumu. Miała wierną publiczność, która cierpliwie czekała na jej powrót na ekrany po urodzeniu córki Joanny.
Po wojnie nie miała już nigdy powrócić na ekran ani na scenę, ale w czasie krótkiej kariery zagrała kilka ról, które zapewniają jej na zawsze miejsce w historii polskiego filmu...
*

         W 1939 roku, po wybuchu wojny,  z córką Joanną przekroczyła wschodnią granicę. Zesłane w głąb Rosji, mimo trudnych lat, przeżyły.

-Uniknęłyśmy zagłady dzięki zesłaniu - mówi Joanna.

     Zaraz po wojnie aktorka wróciła do Polski, ale w nowej rzeczywistości nie było dla niej miejsca. Zmieniły się czasy. Filmy, w których przed wojną grała najczęściej główne role, były wzorowane na produkcji hollywoodzkiej, a niestety dramaty miłosne i sensacyjne melodramaty na zawsze miały zniknąć z polskich ekranów. Wraz ze zmianą ustroju zmieniły się też historie, które miały być opowiadane za pomocą kamery. Powiedziano jej, że nie ma dla niej i jej aktorstwa miejsca w nowym polskim kinie.
Niepotrzebna była sanacyjna diwa, femme fatale, piękna uwodzicielka, która w filmie potrafiła z miłości zabić kochanka lub siebie, a w każdej scenie zmieniała stroje. Takich filmów w Polsce Ludowej nie będzie się produkować. Polskie kino nie miało już wzorować się na Hollywood, ale rozpoczynało własną  wędrówkę.
     Postanowiła więc wyjechać. Jak wielu artystów- wybrała Amerykę. Kiedy w 1946 roku przyjechała do Nowego Jorku, wiedziała, ze jest to miejsce dla młodych i odważnych ludzi, gdzie spełnia się American Dream. Odjęła sobie  kilka lat (wojennych) i w jej amerykańskich dokumentach 1914 widnieje jako rok urodzenia. W rzeczywistości urodziła się w 1908 roku.
 Nie mówiła o tym prawie wcale, ale była w niej jakaś gorycz, że zabrano jej to, co kochała najbardziej - aktorstwo.

Nie miała zdolności językowych i to było głównym powodem, że w Stanach Zjednoczonych nie udało jej się wrócić do zawodu. Język był dla niej taką samą przeszkodą, jak dla aktorów kina niemego kamera dźwiękowa.  Pracowała więc w różnych firmach, między innymi jako osoba odpowiedzialna za archiwizacje dokumentów. Zajmowała się też opieką nad dziećmi i osobami starszymi, prowadziła zamożnym Amerykanom domy. Jej córka przechowuje wspaniale referencje z tamtych czasów, jakie otrzymywała.
Zaproponowano jej wprawdzie prace w Teatrze Żydowskim Idy Kamińskiej w Nowym Jorku, ale nie znała też jidysz - długo nie wiedziała o swoim żydowskim pochodzeniu. Kiedy uciekła z domu do Warszawy miała 17 lat, potem wojnę przetrwała w Rosji. Sprawy pochodzenia i rodzinne nie były dla niej wcale ważne. 
Tak więc życie na emigracji nie układało się specjalnie pomyślnie.
-Może ostatnie 25 lat -mówi jej córka- było szczęśliwsze, kiedy wyszła ponownie (po raz czwarty) za mąż za Leona Friedlanda, emerytowanego biznesmena z St. Petersburga i przeniosła się z Nowego Jorku do Kalifornii, gdzie mieszkała do końca życia. Przedtem to był po prostu niesamowity wysiłek, by zarobić na opłaty, na życie. Było bardzo trudno, bo nie umiała zrezygnować i nie zrezygnowała ze swojego przedwojennego stylu życia. I taka pozostała aż do późnej starości, kiedy zawładnęła nią ciężka choroba. Przez ostatnie cztery lata życia cierpiała na chorobę Alzheimera. Zawsze  robiła dla nas dwóch zakupy, najczęściej w drogim magazynie Saksa. I potem, kiedy trzeba było zapłacić za mieszkanie - brakowało pieniędzy. Po latach sławy, a potem latach wojny, kiedy przyjechała do Nowego Jorku, uważała, że należy jej się "wszystko, co najlepsze".
  Matka Joanny nigdy do Polski nie wróciła, a nawet nigdy nie chciała wrócić.
    Jak wspomina Joanna, matce nigdy nie brakowało adoratorów. Miała w sobie czar i magnetyzm. Po rozwodzie z drugim mężem (ojcem Joanny), miała jeszcze jednego - lekarza psychiatrę Eugene'a J. Brauna, ale był to krótki związek, zakończony również rozwodem. Dopiero ostatni mąż zapewnił jej przez ostatnie 25 lat spokojniejsze i szczęśliwsze życie. 
Kochała filmy, oglądała ich wiele w telewizji, ale też chodziła często do kina. Lubiła filmy współczesne. Nie interesowały ją wcale stare - jakby chciała się odciąć raz na zawsze od swojej przeszłości...
Jako matka  była surowa, zbyt wymagająca, apodyktyczna i nadopiekuńcza. Joanna wyprowadziła się z domu w wieku 18 lat i od tej pory była samodzielna.

- W jakiś sposób zrobiłam to samo, co ona. Też się zbuntowałam, ale to była walka o wolność i niezależność, o prawo do podejmowania samodzielnych decyzji.
W 1996 roku Film Society of Lincoln Center zorganizowało wielką retrospektywę polskich filmów. Specjalny wieczór zadedykowano filmowi Córka generała Pankratowa  z 1934 roku  z nią w tytułowej roli. Po raz pierwszy po wojnie (!) miał być pokazany w Stanach Zjednoczonych, na wielkim przeglądzie, przedwojenny polski film. Richard Pena, dyrektor programowy Film Society, zaprosił aktorkę, by przedstawiła film i podzieliła się z publicznością wspomnieniami z czasów, kiedy film był zrealizowany. Napisał w zaproszeniu:
... wiem, ze byłaby to wielka sprawa dla wszystkich, gdyby Pani, jedna z największych polskich aktorek filmowych lat trzydziestych, mogła być z nami z okazji tego pokazu.
 Lecz  ona -88-letnia wówczas- była już wtedy bardzo słaba.  Odpisała w krótkiej notce, że jest już dla niej za późno. Nie miała sił, żeby przylecieć do Nowego Jorku (mieszkała  w Kalifornii). W jej imieniu film przedstawiła Joanna. Po projekcji w Lincoln Center publiczność zgotowała filmowi i aktorce owację na stojąco...

   Joanna jest dumna, że na początku rozwoju polskiej kinematografii powstały filmy, w których grała jej matka...
Kiedy odeszła ostatnia wielka gwiazda przedwojennego kina polskiego, w wieku 95 lat prasa polska nie odnotowała tego smutnego faktu, co tłumaczyć można zasłoną milczenia, która przez pół wieku spowijała losy całego pokolenia artystów debiutujacych w okresie miedzywojennym, a po 1945 decydujacych sie na emigrację. Z ulubieńców publiczności stawali się tułaczami, zagubionymi w nieprzyjaznej rzeczywistości przybranych ojczyzn...

fragmenty tekstu HANNY KOSIŃSKIEJ-HARTOWICZ


***

Nora Ney
 właściwie Sonia Nejman lub Zofia Neuman ,urodzona 25 maja 1908 we wsi Sielachowiece koło Białegostoku, zmarła 21 lutego 2003 w Encinitas w Kaliforni, USA.

Zapraszam również do przeczytania wpisu o filmie w którym zagrała Nora Ney:
Głos pustyni 1932
  

sobota, 28 stycznia 2012

Burza w szklance wody 1937 (Storm in a Teacup)




Burza w szklance wody 1937 (Storm in a teacup) to brytyjska komedia romantyczna z udziałem Vivien Leigh i Rexa Harrisona w rolach głównych. Fabuła filmu opiera się na zamieszaniu, które w głównej mierze spowodowane jest przez... psa. Jednak to nie pies jest winien, lecz ludzie.   

  Małe miasteczko w Szkocji. Burmistrz Wiliam Gow ma piękną córkę Victorię, na  którą zwraca uwagę Frank Burdon. Burmistrz jest służbistą, nie ma wyrozumiałości dla biednych ludzi. Ma plany na piękne mowy z piedestału i ćwiczy je wytrawale, jednak nie za bardzo stosuje głoszone zasady w życiu. 
Przykładem jest pani Hegarty, która nie ma z czego zapłacić podatku za psa. Nachodzi ją policja. Zdesperowana kobieta prosi pana Gow o łaskę, czy pomoc, argumentując ogromną miłością do psa, którego kocha jak własne dziecko.
Burmistrz jest bezlitosny. Świadkiem sceny jest Frank Burdon, nowo zatrudniony reporter lokalnej gazety. Na drugi dzień pojawia się w prasie artykuł  szkalujący i obrażający polityka. Sprawa trafia do sądu. 
A Victoria mocno zauroczona Frankiem i by go ratować, zeznaje przed sądem zaskakujące wszystkich -nawet samego Franka, który mdleje- fakty...  

Wybrane cytaty z filmu:

Każda jednostka narodu, to żywy organizm, lider musi mieć szósty zmysł, który pozwoli zobaczyć mu duszę swego ludu.
*
Żyjemy w wyjątkowych czasach i takie czasy wymagają wyjątkowych środków i wyjątkowych ludzi.
*
Popularność jest jak delikatna roślina. Jeden fałszywy krok może oznaczać nasz koniec.
*
Nie odwracaj się plecami do tych, którzy chcą pomóc.

Cóż mogę powiedzieć o filmie? Nie za bardzo uważam go za komedię i do tego romantyczną. Porusza temat, w otoczce komedii, raczej dość drażliwy- biedni ludzie zbywani i lekceważeni, prawo jest prawem i koniec. Można powiedzieć, że temat aktualny i dziś. Masz płacić podatek, bo potrzeba pieniędzy na nowy chodnik. Pies musi zginąć. Pies co prawda zostaje uratowany, honor burmistrza też, a nieszczęsny dziennikarz szukający sprawiedliwości, oczyszczony z zarzutów. I to jedna osoba, jednym zdaniem uratuje te dwie osoby i jednego psa. Z miłości i dobroci serca...
Poza tym, bardzo miło patrzyło się na młodziutką Vivien, która jest moją ulubioną aktorką. Napiszę o niej niebawem na pewno. 


       Jeśli chodzi o inne filmy z Rexem Harrisonem, to niestety nie miałam okazji oglądać zbyt wielu. A nawet powiem, że tylko jeden w sumie widziałam- Kleopatra z 1963 roku i to już dosyć dawno, więc będę sobie go musiała przypomnieć;) Może się zlitują na którejś ze stacji telewizyjnych i znów zobaczę to arcydzieło.
    Nasza telewizja nie jest skłonna do podawania nam na talerzu ciekawych obrazów kinematografii z dawnych lat. Karmią nas w kółko tym samym, czyli powtarzają do znudzenia co jakiś czas te same filmy.
 A ja lubię  zmiany, lubię jak coś się dzieje.

   
Ciekawostka:

-Rex Harrison podobno podczas kręcenia filmu Burza w szklance wody, zakochał się Vivien. Ona jednak już wtedy mocno była zauroczona Olivierem i tym samym uczuciem nie odwdzięczyła się Rexowi. Jemu ponoć nigdy całkowicie nie przeszło, ale przyjaciółmi pozostali. (źródło ciekawostki: filmweb)

piątek, 27 stycznia 2012

Rex Harrison i Carole Landis



         
    Niedziela 4 lipca 1948r
godzina 12.00

  Carole miło spędza czas na basenie w swoim domu, w towarzystwie przyjaciół- w tym Rexa Harrisona. Wydaje się być w dobrym nastroju. Po pewnym czasie mówi swoim przyjaciołom, że chce spędzić wieczór tylko  w towarzystwie Rexa- to już któryś z kolei taki wspólny wieczór. Mają romans od ponad roku. Ona ma męża a i Rex jest żonaty i ma 4-letniego synka. Ona złożyła pozew o rozwód już parę miesięcy wcześniej. On nie chce.

17.00

  Po kąpieli  ubiera się w spódnicę w kratkę, białą bluzkę i sandały w kolorze złota. Na szyi ma medalik ze św. Krzysztofem. Siadają do kolacji. Jedzą  pieczonego kurczaka na zimno, popijają szkocką z lodem. W tle słychac muzykę z gramofonu i piosenkę "Warm kiss, cold heart". Rex później zezna, że to był miły wieczór- i głównie rozmawiali o karierze Caroli. Prawda jest jednak taka, że Carola kocha Rexa i chce, żeby on zostawił dla niej żonę. Daje mu więc ultimatum - albo rozwiedzie się z żoną, albo koniec ich związku. On nie zgadza się na rozwód.

21.00

   Rex opuszcza dom Carole, i mówi jej, że jedzie do Culver'ów. Był on ostatnią osobą, która widziała ją żywą. Serce kobiety jest złamane, więc podejmuje drastyczną decyzję dotyczącą swojego życia. Zbiera wszystkie zdjęcia i pamiątki dotyczące ich wspólnej znajomości i umieszcza je w walizce.  Następnie jedzie do Culver'ów i zostawia walizkę pod domem.

  5 lipca 

00.00

Carole wraca do domu i wypija parę drinków. Dzwoni do kilku przyjaciół, ale nikt nie odbiera. Decyduje się napisać pożegnalny list miłosny do Rexa oraz do matki.

" Najdroższa mamusiu, Przepraszam, naprawdę przepraszam.. kocham cię ...zawsze byłaś najwspanialszą mamą...żegnaj mój aniele.. módl się za mnie.. twoje dziecko"

02.00 

  Kobieta idzie na górę do łazienki i bierze z apteczki lek uspokajający Secanol. Połyka około 40 tabletek, po czym idzie do sypialni i kładzie się na łóżku na kilka minut.

03.00

Wraca do łazienki, gdzie niestety umrze sama na podłodze. W lewej ręce trzyma satynową zakładkę z Modlitwy Pańskiej. Wzięła  dużą dawkę Secanolu- pięciokrotnie większą niż potrzebne jej było do unicestwienia siebie. Carole cierpiała na depresję przez całe życie. W przeszłości przynajmniej trzy razy próbowała popełnić samobójstwo. Zawsze ją odratowano. Niestety nie tym razem.

      Rodzina Caroli nie uwierzyła w popełnienie samobójstwa. Uważali, że to Rex był odpowiedzialny za jej śmierć, i że zapłacił policji, żeby sprawę zatuszować.  Choć nigdy nie był oskarżony o popełnienie przestępstwa, to jednak wydaje się, że Rex nie był szczery co do opisywanych wydarzeń w noc śmierci Carole.

        "Moja piękna ciocia Carole zmarła w 1948r, kiedy miała zaledwie 29 lat. Oficjalna wersja jest taka, że popełniła samobójstwo, ponieważ Rex nie chciał się z nią ożenić. Moja rodzina jednak nie wierzy ,że to samobójstwo. Jesteśmy w 100% przekonani, że to Rex jest winny jej śmierci. Moja babcia Dorothy błagała policję o zbadanie szczegółów ale odmówili. Wynajęli nawet prywatnego detektywa, ale nigdy nie udowodnili winy Rexa. Jedyne co udało mu się ustalić, to to ,że ludzie zostali opłaceni, a dowody zniszczone. Rex wiedział o jej przeszłości i wiedział, że nikt nie będzie zdziwiony, jeśli spróbuje znowu odebrać sobie życie.
 Istnieje jeden niepodważalny fakt- on ostatni widział ją żywą i pierwszy odnalazł ciało! Jest naprawdę wiele pytań bez odpowiedzi, ale wszystkie poszlaki wskazują na to ,że to on jest winny. Rex nigdy nie zapłacił za to co zrobił, a my nigdy nie poznamy prawdy dotyczącej jej śmierci. Ale wiemy, że oficjalna wersja nie ma sensu."

Tammy Powell- siostrzenica Carole.

.......................
    
Carole Landis- a właściwie Frances Lillian Mary Ridste (ur.1 stycznia 1919 roku w Fairchild w stanie Wisconsis, zm.5 lipca 1948 w Los Angeles – amerykańska aktorka.
Jej ojciec był norweskiego pochodzenia, a matka była Polką (Clara Stentek). Ojciec, z zawodu mechanik kolejowy, opuścił rodzinę. W styczniu 1934 roku, w wieku 15 lat, poślubiła Irvinga Wheelera, ale ze względu na jej młody wiek ślub anulowano. Para pobrała się ponownie w sierpniu 1934 roku i wyjechała do Kalifornii. Przez jakiś czas Carole występowała jako tancerka i piosenkarka. Później wyjechała do Los Angeles, aby tam zasmakować sławy. Wygrała kontrakt ze studiem Warner Brother's, ale grała tylko małe role. W 1939 roku rozwiodła się z pierwszym mężem. W 1940 roku zagrała w filmie One Million B.C.. W 1941 roku zaczęła grać w filmach klasy B. W 1942 roku zagrała w 6 filmach, jednak żaden z nich nie został dobrze oceniony przez krytyków. W latach 40. jej kariera zatoczyła koło. Jej kolejny kontrakt z 20th Century Fox został odwołany, kolejne 2 małżeństwa zakończyły się rozwodem. Kolejne, już czwarte, również okazało się nieudane. Swe dwie ostatnie role zagrała w 1948 roku w filmach: Brass Monkey iNoose. W 1948 roku Carole popełniła samobójstwo w swoim domu w Kalifornii. Miała zaledwie 29 lat, zagrała w 49 filmach, ale najbardziej zapamiętano ją z powodu niezwykłej urody.

 *                  
Sir Reginald Carey "Rex" Harrison (ur.5 marca 1908 w Huyton, zm.2 czerwca 1990 w Nowym Jorku),angielski aktor teatralny i filmowy. Zdobywca Oskara.
Karierę zaczynał na scenach teatralnych Liverpoolu w wieku 16 lat, później pracował na londyńskim West Endzie. W kinie debiutował w 1930, po wojnie zaczął grywać w produkcjach hollywoodzkich. Gdy był u szczytu powodzenia, stał się bohaterem skandalu.  Jego kariera została przyhamowana po samobójstwie aktorki Carole Landis - Harrison nie zamierzał dla niej rozwieść się z Lilli Palmer (będącą trzecią z jego sześciu żon). Najsłynniejsze role zagrał w latach 60-tych. Wystąpił w superprodukcji "Kleopatra" jako Juliusz Cezar u boku Elizabeth Taylor i Richarda Burtona. A za rolę profesora Henry'ego Higginsa w musicalu "My Fair Lady" w 1965 zdobył Oscara. W ostatnich latach życia rzadko pojawiał się w filmach i skupił się na pracy teatralnej. W 1989 otrzymał tytuł szlachecki.
źródła: wikipedia,http://www.carolelandisofficial.com/,


czwartek, 26 stycznia 2012

Ja tu rządzę 1939



  • Hrabia Józio Lulewicz prowadzi dość nienormowany a wręcz wyczerpujący tryb  życia. Głównie spędza czas z kolegami na imprezach, które później odsypia całymi dniami.
  • Nagle postanawia się ustatkować i chce prowadzić teatr. Na inwestycję potrzebne jest mu tylko dwadzieścia tysięcy. Jednak matka zniechęcona jego zachowaniem postanawia go ukarać i nie daje pieniędzy marnotrawnemu synowi. Józio żali się koledze Wacławowi ze swojego kłopotu, a ten przypomina mu wczorajszy wieczór i zbitą szybę u szewca. Zrezygnowany pożycza drobną kwotę od swojego lokaja i idzie naprawić szkodę wyrządzoną po pijanemu. A tam wpada na pomysł jak zrobić na złość matce i przy okazji wydobyć od niej grosz na własny interes- zatrudnia się w zakładzie szewskim. Jednak zamiast satysfakcji z zemsty spotka tam miłość, która odmieni jego nędzny tryb życia... 


Ja tu rządzę i ...kocham cię...- mówi słabym
 głosem Joasia


  • Doskonała i niezwykle barwna komedia. Władysław Grabowski jako hrabia Anatol i Józef Orwid jako szewc Wirgiliusz Kopytkiewicz- po prostu mistrzowskie sceny w tym względzie.  A poza tym, zobaczenie Warszawy w niemal ostatnim momencie przed wojenną zawieruchą...- premiera filmu miała miejsce już podczas wojny, 23 grudnia 1939 roku. 
  •  W dzisiejszych czasach zaliczono by film Ja tu rządzę zapewne do gatunku komedia romantyczna. Jednak współczesne komedie moim zdaniem, mają w sobie wiele sztuczności i takiej naciąganej akcji. Jak nie ma łaciny- to nie ma filmu. I cóż można wymyślać, wciąż i wciąż od tylu lat. Scenariusze się  powielają. W polskich komediach ostatnimi czasy zupełnie nic się nie dzieje. Niektóre jakoś da się oglądnąć, przełyka się je bez odruchów wymiotnych. Podam dwa tytuły komedii, których nie dałam rady oglądnąć do końca- Jeszcze raz i  Ciacho. Przy pierwszej przetrwałam na przewijaniu do przodu mając nadzieję, że "akcja" jakoś w którymś momencie mnie wciągnie- niestety  nie udało się. Przy drugim wytrzymałam 10 minut. Nie uratowały tych filmów nawet znane i lubiane twarze. 
  • Natomiast szczerze  i z całego serca polecam film  Ja tu rządzę.
  •             Na koniec  dodam, że mimo, że to świetna komedia i uśmiech sam pojawia się co chwilę na twarzy, to jednak niestety ogląda się go  z nutką smutku i nostalgii. Dlaczego? Ponieważ wiem, że dla trzech osób grających  głównych bohaterów, ten film był ostatnim. Ina Benita (Joasia Kopytkiewicz),  Zbigniew Rakowiecki (Hrabia Józio Lulewicz) i Józef Orwid (szewc Wirgiliusz Kopytkiewicz) zginęli  podczas Powstania Warszawskiego.  Losy Iny opisałam we wczorajszym wpisie, a Zbigniew Rakowiecki za udział w powstaniu został rozstrzelany przez Niemców w sierpniu, natomiast Józef Orwid zginął od wybuchu niemieckiego czołgu pułapki również w sierpniu..  
  • *
Wybrane cytaty z filmu:

  • -Proszę jaśnie pana.
  • -Co jest? 
  • -Już późno. trzeba wstawać.
  • -Późno? A która to?
  • -Piąta, proszę jaśnie pana.
  • -W nocy?
  • -Nie, po południu.
  • -Zaraz, zaraz. Wczoraj czy dziś?
  • -No, dziś...
  • -No to mam czas do jutra. Dobranoc.
  • *
-A może do jakiegoś innego fachu? Wygląda pan dobrze, na pół inteligenta prawie.
*
 -Z pana byłby niezły szewc, panie. Warunki głosowe pan posiada.
*
-Dlaczego on to zrobił?
- Jak to się mówi: tonący dratwy się chwyta.
*
-Co ty wyprawiasz?
-Nic mamo, pracuję. Sprzątam w sklepie, podłogi szoruję, buty sprzedaję.
-Widzisz jaki zdolny. Hrabia a tyle potrafi.
*
-Co to znaczy? Zbzikowałeś?
-Nie wujaszku, zmądrzałem.
-A to fatalnie!

środa, 25 stycznia 2012

Dolina Koni rozdział pierwszy-fragmenty i moja ich interpretacja



     "Była martwa. Obłożono ją klątwą. Jakie więc miało znaczenie to, że marznący deszcz lodowatymi igiełkami odzierał ją ze skóry. Młoda kobieta zmrużyła oczy i spojrzała pod wiatr.
Ayla posiadała umiejętnośc, której normalnie nie miały inne kobiety klanu. Mianowicie potrafiła polowac. Co prawda tylko z procy, ale nawet mężczyźni przyznali, że była najzręczniejszym łowcą z procy w całym klanie. Sama się tego nauczyła i drogo okupiła tę umiejętnośc. "
I dziś są kobiety, które  mimo to, że ktoś inny, albo nawet same, uznają się za martwe, za nic nie warte i uważają, że ich życie się skończyło- potrafią nagle odrodzić się. Czasem staje się cud a czasem nabierają ogromnej siły i wiary w to, że mogą mieć lepsze życie. Zgodnie z przysłowiem- wiara czyni cuda. 
Mogą patrzeć  z podniesioną głową  pod zimny, deszczowy wiatr, mimo, że to boli. Jeśli uwierzą, że po tym wietrze przyjdzie słońce i ciepło. Wierzą. 
Czy potrafią polować? Hmm... nie w dosłownym sensie -co najwyżej muchę albo komara-  ale i w obecnych czasach kobiety walczą o lepszą przyszłość dla siebie i bliskich. By na stół było co postawić. I czasem drogo kosztuje ich ta umiejętność. Brak kontaktu z bliskimi, brak akceptacji, zrozumienia, kłótnie, rozwody. 
Dlaczego tak jest?
  Kiedyś mogli polować i pracować na utrzymanie rodziny tylko mężczyźni. Miejsce kobiety było w domu. Teraz mają wolność, swobodę w wyborze tego co chcą robić. Nawet nie muszą rodzić dzieci i mieć rodziny. Nikt nie narzuca im sztywno ustalonych ram, których nieprzestrzeganie grozi samotnością i brakiem zrozumienia a nawet śmiercią, nie tylko emocjonalną, ale w dosłownym tego słowa znaczeniu. A jednak mimo wszystko bywają samotne i nierozumiane, i te kobiety mające rodzinę i te z wyboru same. 

"Był czas, gdy przeżycie zależało od przystosowania się do sposobu życia obcego jej naturze. Teraz zależało od umiejętności przełamania uwarunkowań dzieciństwa i rozpoczęcia samodzielnego myślenia. Trzeba było wielu prób i błędów, wiele wygasłego żaru, nim odkryła sposób na przechowywanie odrobiny ognia...  "
      Czy jestem strażniczką ogniska domowego? Czy potrafię sprawić, by nigdy nie zgasł żar i tlił się zawsze na dnie mojej duszy i w sercach moich bliskich?  Czy bywamy my kobiety jeszcze taką ostoją, do której mężczyźni po ciężkim dniu pracy wracają z radością i nadzieją, że ogrzeją go ciepłe ramiona żony, jej uśmiech, kolacja?
A przede wszystkim, czy mamy na to ochotę i czas? Czasem nie mamy ani jednego, ani drugiego. Czy sprawia to zabiegany tryb życia, całkowicie odmienne potrzeby, czy brak miłości w związku, nie zawsze wiadomo.  

  " Włożyła do kosza procę, kamienie, woreczek z lekami, materiały do rozniecania ognia. Zdjęła okrycie. Stała naga, nie licząc amuletu- małego skórzanego woreczka zwisającego na rzemyku z szyi. Zdjęła go i również włożyła do kosza podróżnego. Zadrżała, czując się bardziej naga bez swojego amuletu niż bez okrycia, ale małe, twarde przedmioty we wnętrzu woreczka działały na nią uspokajająco. 
Oto było wszystko, cały jej dobytek, wszystko czego potrzebowała do przeżycia- to oraz jej wiedza, zręczność, doświadczenie, inteligencja, determinacja i odwaga."  
Tak. Bywa, że musimy zostać nagie, zmarznięte i samotne, by wiedzieć co jest naszym atutem w naszej głowie. Gdy życie boli nas już tak bardzo, że nie dajemy sobie z nim rady, zdarza się, że zaczynamy wierzyć w znaki, amulety i w to, że przyniosą nam szczęście. I ja wierzę, ale poza tym powinnam zaufać sobie i swojej sile. Powinnam.

"Ayla wspinała się na długie wzniesienie rozglądając za miejscem na obóz. Była zmęczona, głodna i zła na siebie.
Blask bijący od horyzontu był tak jasny, że niemal przegapiła urwisty skraj równiny. Stojąc na brzegu, przesłoniła dłonią oczy i spojrzała w dół parowozu.
Poniżej płynęła rzeczka, oba jej brzegi porastały drzewa i krzaki. Skalisty wąwóz otwierał się na chłodną, zieloną, ocienioną dolinę. W połowie drogi w dół, pośrodku łąki, ostatni promienie zachodzącego słońca padły na małe stadko spokojnie pasących się koni..."

 Wreszcie, kiedy już prawie traciła nadzieję, odnalazła szczęśliwe miejsce, dolinę koni. Miejsce to pomoże jej w samotności nabrać nowych umiejętności i siły. Człowiek zdany tylko na siebie, rozwija się.
By kiedyś mogła dzielić się nowo nabytymi wynalazkami, z ukochanym i z innymi ludźmi. Ale ona jeszcze o tym nie wie...

Ina Benita


  " Ewakuacja przebiegała sprawnie, dopóki nie poczuliśmy gazu. Trujące opary pojawiły się w kanale gdzieś na wysokości skrzyżowania Senatorskiej i placu Teatralnego. Oj, chyba się pomyliłam, przepraszam. Pamięć nie dopisuje - sumituje się 81-letnia Elżbieta Lemańska. - Tam zbombardowali nas granatami. Gaz zaczęliśmy wdychać później. Pewnie w okolicy narożnika Królewskiej i placu Piłsudskiego. W każdym razie już blisko Śródmieścia - celu naszej wędrówki. Wtedy właśnie widziałam ją po raz ostatni. Zupełnie nie zdawała sobie sprawy z zagrożenia. Usiłowała nucić operetkowe arie. Od czasu do czasu śmiała się do łez. Niewątpliwie po stracie dziecka, które z wycieńczenia zmarło w ramionach matki, popadła w obłęd. Baliśmy się, że jej głośne zachowanie może zwabić czatujących na powierzchni Niemców, ale nagle zniknęła. Nie wiem, czy zatruła się oparami, czy też utonęła. Pewne jest, że w przeciwieństwie do życia śmierć miała bardzo niefilmową..."                                                                                                      archiwum.rp
*
Najpiękniejszy uśmiech przedwojennego kina. Wielu intryguje na tyle, że podziwiają ją do tej pory. Łącznie ze mną. 
   Jej urok i piękno porównywano do Marilyn Monroe. Taka nasza polska. I również tak jak MM, tajemnicze było jej życie i śmierć...

                                      Ina Benita
     "Właściwie Janina Ferow-Bułhak urodzona 1 lutego 1912 w Kijowie w polskiej rodzinie szlacheckiej. Jako dziecko przeżyła koszmar przejęcia władzy przez bolszewików, przyjechała z rodziną do Polskie w 1920 roku. 
Jej debiut sceniczny miał miejsce w 1931 roku w warszawskim teatrzyku Nowy Ananas.  Nie był jednak na tyle efektowny by odnotować go w czołowych gazetach. Jej nazwisko pojawiło się w prasie dopiero za sprawą skandalu. I to nie w rubrykach kulturalnych, lecz ... kryminalnych. Jej koleżanka z pracy Iga Korczyńska została zabita przez zazdrosnego adoratora, a Ina Benita zeznawała w tej sprawie.  
 Kariera pięknej, acz farbowanej blondynki nabrała tempa. Janina Ferow-Bułhak zgodnie z panującą modą, przyjęła pseudonim. Podobno "pożyczyła" go od nazwy latynoamerykańskiego koktajlu opartego na rumie i nektarze bananowym. Publiczność bardzo ją polubiła a i wpadła w oko producentom filmowym. Po raz pierwszy pojawiła się na dużym ekranie w w 1932 roku w filmie Puszcza, który jednak okazał się porażką zarówno na polu artystycznym jak i finansowym. Ina musiała nawet procesować się o honorarium. Pierwsza porażka w świecie filmu nie zniechęciła jej do dalszej pracy w tym kierunku, ponieważ już w 1933 roku pojawiła się w świetnej komedii Jego ekscelencja subiekt. Ten rok był dla nie przełomowy. Na planie poznała Eugeniusza Bodo z którym przez wiele lat łączyła ją przyjaźń. A dzięki pracy z Michałem Waszyńskim mogła cieszyć się dalszymi sukcesami, ponieważ obsadzał ją w  trafionych rolach, dzięki czemu umocniła się jej pozycja w świecie kina, jako rewelacyjnej aktorki komediowej. 
Gdy miała 19 lat poślubiła Jerzego Tesławskiego, jednak to małżeństwo nie przetrwało. Ponownie wyszła za mąż w 1937 roku za operatora Stanisława Lipińskiego. Gdy wybuchła wojna, jeszcze we wrześniu wyjechała z Warszawy do Lwowa. Jednak nie wytrwała w swej podróży do końca, ponieważ dowiedziała się, że wschodnią część Polski zajęli sowieci. Wróciła do Warszawy. Nie miała pracy, więc żyła z oszczędności, które szybko topniały. Przyzwyczajona do wystawnego życia Ina szybko roztrwoniła pieniądze. 
Musiała iść do pracy. Nie przejmując się opinią ogółu, bez skrępowania przyjęła posadę: grała w okupowanych półpornograficznych teatrzykach. Stała się znów gwiazdą... 
Dostrzegł ją tam przystojny oficer Wehrmachtu. Był rok 1942.Mimo, że Ina formalnie nadal była zamężna, związała się ze swoim wielbicielem i zamieszkała z nim. W 1943 roku wyjechali razem do Wiednia, co nie uchroniło ich przed nieszczęściem. Rok później kochanka Benity oskarżono o skalanie czystości rasy germańskiej. Groziła mu za to natychmiastowa śmierć. Rozkazu tego jednak nie wykonano, ale wysłano go na front wschodni. Nie wrócił już stamtąd ani do niej, ani nigdy. Ina jako Ina Lipińska została aresztowana i osadzona na Pawiaku. Tam wiosną 1944 roku urodziła syna. Dzień przed wybuchem Powstania została zwolniona z więzienia, po czym zatrzymała się u przyjaciół na Nowym Świecie. W połowie sierpnia zaczęło się ewakuowanie ludności cywilnej. Ina Benita wraz z malutkim synkiem znalazła się wraz z innymi w kanałach. Mało kto tam wtedy, w tych warunkach, rozpoznał w niej dawną gwiazdę kina.
Niestety Ina Benita i jej dziecko nie wydostali się już żywi z warszawskich kanałów. 
                 wpis powstał na podstawie artykułu Królowe polskiego ekranu -plejada.pl
*
Mniej więcej taki życiorys dostępny jest o niej w wielu źródłach. Jednak sprawdzałam wiele tropów i znajdowałam różne, nawet sprzeczne ze sobą informacje. Przede wszystkim w wielu źródłach była oskarżana o współpracę z Niemcami, pojawiały się też dwa miejsca i czas jej śmierci. I zapewne za granie w jawnych teatrach podczas okupacji, nie czekałoby ją miłe powitanie po wojnie w wolnej Polsce. Zbliżał się jej koniec, domyślała się być może swojego losu, gdyby tu została. I dlatego asekurowała się ucieczką z kraju i mistyfikacją? Czy to możliwe?! Nie odnaleziono jej ciała. To podobno tylko środowiskowa plotka, ale...  
Na szczęście ma pojawić się jej wiarygodna biografia. Miejmy nadzieję, że rzuci ona jakieś światło, na wiele wydarzeń z  życia Iny.
*         
"Tak naprawdę nikt nie interesował się zweryfikowaniem obiegowych informacji na temat Iny. Na przykład na temat daty urodzin jej syna na Pawiaku. Tadeusz Michał urodził się 8 kwietnia 1944 roku. A kiedyś ktoś napisał, że Ina z dwumiesięcznym(?) dzieckiem zginęła podczas Powstania Warszawskiego. I już taką informację się bezkrytycznie powiela. Ina zginęła podczas Powstania, ale nie w kanałach podczas przejścia do Śródmieścia, tylko we wrześniu w Śródmieściu podczas bombardowania. Przeszła z synkiem kanałem. Była widziana we wrześniu w Śródmieściu już po upadku Starówki. I mam na to opowieści wiarygodnych świadków, którzy Inę znali osobiście, nie tylko z ekranu. Bo życiem Iny zacząłem się interesować już wiele lat temu. W Pleografie autorzy podają dwie hipotezy jej śmierci - właśnie kanały, albo wrzesień w Śródmieściu.
Po wojnie środowiskowa plotka głosiła, że Ina przeżyła i uciekła do Wiednia, skutecznie zacierając polskie ślady..." 
                                                                  forum o Inie -wypowiedź "piotrkapg"
Ina Benita
 Piękna, mająca to coś, co wyróżniało ją w tłumie- aktorka międzywojenna...Taką ją mam w pamięci i taką pozostanie. 
   

wtorek, 24 stycznia 2012

Znachor 1937 film, książka fragmenty



Zdecydowałam się zobaczyć, inny film z Witoldem Zacharewiczem, moim zdaniem lepszy niż Gehenna. Opis poniżej, choć zapewne większość zna mniej więcej fabułę.
                                                           *

Kadr z filmu-Leszek oświadcza się Marysi
Profesor Wilczur operował wrzód na sercu. Trzymał je oto w lewej dłoni i rytmicznym ruchem palców masował nieustannie, gdyż wciąż słabło.
                                                                                     Cytat z książki Znachor                                                                                                     
Sala operacyjna, skupienie, ważny moment, i dla lekarza, ale przede wszystkim dla pacjenta. Gra toczy się o życie. Operacji przyglądają się, oddzieleni szybą, studenci:
-Operacja nie może się udać- mówi zestresowana studentka.
- To genialny chirurg!-słyszy.
 Wszyscy go kochają i uwielbiają, za precyzję, pracowitość, uczciwość. Ma co prawda jednego wroga, który zazdrosny jest o ogólny szacunek i karierę Wilczura. To doktor Dobraniecki. Jedna też osoba, czuje się przez ciągłą nieobecność męża, samotna. Jednak mu o tym nie mówi. Nie próbuje wyjaśnić , naprawić, nic z tych rzeczy- tylko pisze:
Drogi Rafale!
Nie wiem, czy zdołasz mi wybaczyć kiedykolwiek to, że odchodzę. Byłeś zawsze taki zajęty swoją pracą, a ja byłam stęskniona za miłością...
-Ale Beato to dla przecież ciebie, dla ciebie..-krzyczy mu w duszy.
Doktor wybiega z domu smutny, zamyślony, zrozpaczony. Napotyka na swej drodze żebraka. Ten prosi o pieniądze, a gdy je otrzymuje, zaprasza profesora do swojej chatki. Żebrak prowadzi monolog do patrzącego tępo przed siebie Rafała Wilczura. Zgaduje przyczynę smutku.
Tak to jest z kobietami.. -prawi filozoficznie.
 Niestety okazuje się człowiekiem fałszywie współczującym. Doktor zostaje dotkliwie pobity i okradziony. Traci przytomność a wraz z nią pamięć...
Beata w tym czasie jest szczęśliwa. Mieszka w lesie, w głuszy, ale wreszcie kocha i jest kochana. Przynajmniej to czuje. Niestety, nie cieszy się tym za długo. Jej ukochany Janek zostaje przygnieciony przez drzewo i umiera.
-Dałeś mi tyle szczęścia, tyle szczęścia..-mówi Jankowi.
-Nie. Wyrządziłem ci krzywdę. Tak, krzywdę. Tobie i tej małej i jemu...Nie wolno budować swego szczęścia, na cudzej krzywdzie..
Beata zaczyna zarabiać szyciem. Dopiero pod koniec życia udaje jej się znaleźć pracę w kinie, w którym wyświetlane są filmy nieme. Gra tam na pianinie. Po jej śmierci gra Marysia, która tam poznaje przystojnego Czyńskiego i zakochuje się w nim z wzajemnością... 

Wybrane cytaty- film :
Ja nie jestem zła, jestem tylko nieszczęśliwa.
*
Przez baby to tylko kłopoty i zgorszenia, ale żenić zawsze się trzeba, takie prawo boskie.
*
Wierzę, że każdy uczciwy człowiek za zaszczyt będzie sobie poczytywał, uściśnięcie tej, spracowanej, brudnej ... a przecież najczystszej ręki na świecie.
***
Czy można wytłumaczyć postępowanie Beaty, które spowodowało tyle nieszczęść? Postąpiła trochę egoistycznie, jednak zapłaciła za to wysoką cenę. Na pewno, by się nie zdecydowała na taki krok, gdyby wiedziała jak to się skończy: że i tak zostanie sama, córeczkę skaże na tęsknotę za tatusiem, siebie na ciężką pracę, a męża na poniewierkę i włóczęgostwo- zapewne, gdyby wiedziała to wszystko, zastanowiła by się dwa razy. Jednak nie  można wiedzieć wszystkiego... 
I Beata tego nie wiedziała.
Wiem, że reżyserią zajął się Michał Waszyński, ten sam, który wyreżyserował Gehennę. Jednak jakże różne te filmy są w odbiorze dla mnie. Na tym filmie się wzruszyłam, i oglądałam go w całkowitym skupieniu i z zainteresowaniem.  Nie chciałam czytać książki w pierwszym odruchu, po ostatnim zgrzycie -Gehenna- ale jednak to zrobiłam. Przeczytałam. 
I na całe szczęście mojego wrażenia co do filmu to nie popsuło. Choć oczywiście są pewne różnice. Powiem więcej, wersja z 1937 i wersja z 1981 roku uzupełniają się w tych zmianach.

Takie mniej więcej podstawowe różnice są:
 Książka- Beata z Marysią wyjeżdża, mieszkają w lesie, Janek umiera na gruźlicę, później Beata szyje, uczy muzyki, umiera, Marysia pracuje w sklepie, tam poznaje Leszka,  Dobraniecki waha się czy powiedzieć prawdę, Wilczur przypomina sobie kim jest przy grobie żony, końcowa scena na cmentarzu przy grobie Beaty.
Znachor 1937-  Beata z Marysią wyjeżdża, mieszkają w lesie, Janek umiera przygnieciony przez drzewo, później Beata szyje, gra w kinie na pianinie, umiera, Marysia ją zastępuje w pracy w kinie, tam poznaje Leszka, Dobraniecki waha się czy powiedzieć prawdę, Wilczur przypomina sobie kim jest przy grobie żony, końcowa scena- ślub Marysi.
Znachor 1981- Nie ma w ogóle wzmianki co się działo z Marysią i jej matką po opuszczeniu Wilczura, Dobraniecki jest przyjacielem, Marysia pracuje w sklepie, tam poznaje Leszka, Dobraniecki mówi na sali rozpraw kim jest Znachor, Wilczur przypomina sobie kim jest na sali rozpraw, końcowa scena na cmentarzu przy grobie Beaty.  
 Nie chciałabym  porównywać tego filmu do wersji z 1981 roku ze znakomitym Jerzym Bińczyckim. Jednak powiem, że film z Kazimierzem Junosza-Stępowskim urzekł mnie bardziej. Pięknego obrazu dopełniała, wzruszająca muzyka Henryka Warsa. Uwielbiam skrzypce. Grają na mojej duszy. 
Chociaż gdy w książce opisywano, ogromną posturę Wilczura widziałam pana Jerzego Bińczyckiego, a gdy kilka razy nazywał Marysię gołąbeczką, słyszałam jego głos... 
Film Znachor 1937 to jeden z piękniejszych filmów przedwojennego kina. 


Kadr z filmu
***
Cytaty książka:

– Wszystko to ci dam. Zobaczysz, Beato! I klejnoty, i stroje z Paryża, i bale, i służbę! Wszystko ci dam!
A sam wówczas nie miał nic oprócz paru walizek w kawalerskim pokoju,
szafy fachowych książek i skromnego uposażenia docenta. Ale miał też wolę ze stali i wiarę potężną, i pragnienie palące jak ogień, by przyrzeczenia
Beacie dotrzymać. Zaczął walkę. O stanowiska, o praktykę, o bogatych pacjentów. Duża wiedza, wrodzony talent, niezłomny charakter i praca, zawzięta, wściekła praca zrobiły swoje.
*

 Beata niewątpliwie była najlepszą żoną na świecie. Na pewno go kochała. Dlaczego jednak odnosiła się doń z tym niepotrzebnym szacunkiem, z jakąś jakby czcią? W jej dbałości i pieczołowitości było coś z liturgii. W pierwszych latach przypuszczał, że się go boi, i robił wszystko, by to usunąć. Na każdym kroku podkreślał, że żyje tylko dla niej, że pracuje tylko dla niej i że tylko przez nią jest szczęśliwy. Zresztą była to szczera prawda. Kochał Beatę do szaleństwa i wiedział, że ona odpłaca mu równą miłością, chociaż cichą i mniej impulsywną...
*
– Tak to jest z kobietami... Jedna przyssie się do ciebie i wszystkie soki wyciągnie, inna obedrze cię z tego, co masz, trzecia oszuka na każdym kroku, albo i taka będzie, co cię wciągnie w szarzyznę, w powszednie błoto... Pranie, sprzątanie, pieluchy i takie rzeczy. Ot i życie...
Ale to nieprawda, to wszystko od mężczyzny zależy. Jaki jest! Po jednym spłynie gładko, drugi jak postrzelony kot zakręci się, zapiszczy i zdycha, a taki jak ty, amigo?... Twardy musisz być. Jak wielkie drzewo. Gdyby cię z kory obłuskano, porósłbyś nową, gdyby ci gałęzie obcięto, wyrosłyby nowe... Ale ot, wyrwało cię z korzeniami z gruntu..
*
Z biegiem lat nazwa „Lecznicy Prof. dra Wilczura” stawała się coraz bardziej nieuzasadnionym anachronizmem. Toteż nikogo nie zdziwiło, gdy w końcu za zgodą kuratora nazwę tę zmieniono na „Lecznicę im. Prof. dra Wilczura". W związku z tym wyszła z druku dość obszerna biografia pióra prof. dra K. Dobranieckiego pt. „Prof. Rafał Wilczur – genialny chirurg”.
Praca ta kończyła się słowami:
„Składając hołd nieodżałowanej pamięci najlepszego Człowieka, mądrego Nauczyciela i wielkiego Uczonego, polski świat lekarski pozostaje okryty żałobą po jego tragicznym zniknięciu, które niestety już zapewne na zawsze pozostanie okryte mrokiem bolesnej tajemnicy".
*
– Mężczyzna bez opieki, jak ogród bez płotu. 
*
Śmiała, nie mogąc powstrzymać tego radosnego śmiechu. Coś w niej drgało, coś trzepotało. Coś zrodziło się do życia, nowego, wspaniałego, jasnego, uskrzydlonego, jak wielki biały ptak.
Czyński stał nieruchomo i wpatrywał się w nią z zachwytem. Napisał jej kiedyś w depeszy, że uważa ją za najpiękniejszą dziewczynę... Teraz jednak była tak piękna, jaką jej jeszcze nigdy nie widział.
*
-Umyślnie nie mówiłem ci dotychczas, jak było już z tobą kiepsko. Chorym nie trzeba mówić takich rzeczy, bo przejmują się, a to przeszkadza w powrocie do zdrowia. 
-Czym ja ci się wywdzięczę, stryjciu Antoni, za tyle dobroci, za tyle poświęcenia!- Złożyła ręce i oczyma pełnymi łez patrzyła mu w oczy. A znachor uśmiechnął się i powiedział:
– Czym?... Ot, pokochaj mnie troszkę.
– Pokochać? – zawołała. – Ależ ja cię, stryjciu, tak kocham, jak tylko mamusię kochałam!
– Bóg ci zapłać, gołąbeczko – odpowiedział drżącym głosem.
*
Chcąc serce pozyskać, trzeba całe serce okazać.
*

Profesor Dobraniecki stał i wpatrywał się w tę białą przestrzeń. Tak dawno nie był na wsi. Ten pejzaż wydał mu się w pierwszej chwili czymś sztucznym, jakąś dekoracją przesadnie realistyczną, pretensjonalną i piękną aż do nieprawdopodobieństwa. Upłynęło kilka minut, zanim w swej pamięci odnalazł dawne odczucia, dawne kontakty z tym na nowo odkrytym światem, dawne związki... Urodził się przecie na wsi, na wsi spędził dzieciństwo i pierwsze lata młodości.
– Też amnezja – myślał. – Człowiek żyjący życiem miejskim zapomina o tym świecie. Wpada w chorobliwy rytm kariery, pracy, wyścigu... I po prostu przestaje wiedzieć o istnieniu tej pogody, tej ciszy... tej innej ziemi, gdzie prawda tak bezpośrednio przemawia do człowieka nie przez głośnik radia, nie czarnymi czcionkami druku... Zapomina się o tym...

***
Posty powiązane: Elżbieta Barszczewska
            Witold Zacharewicz

Posty polecane: Gehenna 1938-film
                                   "Gehenna" Helena Mniszkówna

LinkWithin